
Dobra, wymyśliłem jak ostatecznie zwizualizować info na ostatniej stronie portfolio. Dzisiejsza pogoda jednak, nie zachęcała wybitnie do siedzenia przy komputerze, więc większość dnia byłem po za domem. Otworzyłem tylko na chwilę komp, by sprawdzić wieczorną pogodę z myślą, że dawno nie byłem nad Wisłą; wieczór ma być w miarę ciepły. Po 19 wsiadłem na rower i poszybowałem w tamtym kierunku. Na miejscu okazało się, że poziom wody tak się podniósł, że przy zejściu z mostu - tam gdzie była ścieżka - teraz jej nie ma, teren w promieniu kilometra od starego brzegu został zalany i nie ma jak dostać się na plażę, na którą chciałem dotrzeć, chyba że kajakiem albo pomntomnem :D niestety nie był pod ręką, ani jeden, ani drugi. Mając duży zapas tajmu przed zapadnięciem zmroku, zmieniłem plan i skierowałem się na wał przeciwpowodziowy parę kilometrów dalej. Na zalanej łące żerowały mewy, były tak głośne że trudno było usłyszeć własne myśli, oraz muszki, całe miliardy muszek, po zachodzie tworzyły przedziwne skupiska w kształcie słupów (słupiska) - przedziwne zjawisko zaiste zapadło mi w pamięć.